wtorek, 3 maja 2011

Lima, marzec



Lima, Casa Acogida.
    Tu, wsrod chlopakow, moich przyjaciol, Greci, Roberta, Mirka, nabieram sil po wyjezdzie Magdy. I powolutku wypoczywam po ciezkiej pracy w wakacje w Piura. Teraz kolej na moje wakacje. Smieja sie ze mnie, ze lepszego miejsca to nie moglam sobie wybrac. A ja w sercu czuje, ze jest wlasciwe. Wsrod smogu i wiecznego halasu Limy.. tu w Casa Acogida jest moj peruwianski dom. Caly dzien na babskich zakupach z Paulina, kwintesencja peruwianskiej kobiecosci , wieczorne spotkanie z moja mlodsza przyjaciolka Grecia, ktora z radosci tuli sie przez cala droge do mnie, nocne rozmowy z ksiedzem Ricardo, Mirkiem, Elwira, Robertem, wyjscie na legelane targowisko, gdzie Robert wreszcie kupuje mi telefon, opowies Luisa o pieknosci deszczu w Huancayo, przyjazd brata Jaime do osrodka i radosc tego drugiego, zaskakujace pozegnanie chlopakow, ktorzy wybiegaja gdy chce wyjechac cichcem. Dwoch z nich jedzie traz do Polski. Zobacza moj piekny kraj, moze poznaja moich rodzicow.. I najwazniejsze: zaspiewaja Reina del Cielo- jesli nie, ty Agnieszko ich o to popros :*)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz