niedziela, 6 lutego 2011

Padre Roman i Krzysztof :)


              Przyjechali. Moje szefostwo z Warszawy, a po pierwsze mogę chyba powiedzieć, przyjaciele. Ksiądz Roman i Krzysztof w asyście księdza Ryśka z Limy. Jej trochę mnie rozczuliła ta wizyta, takie duże trochę. Są to ludzie, którzy mnie przygotowali do wyjazdu, modlą się za mnie codziennie w Warszawie a teraz są tu na wyciągnięcie ręki. Ksiądz Krzysztof przytula mnie po raz pierwszy jak nikt tutaj . Takie ojcowskie objęcie, w którym mogę mu oddać wszystkie swoje troski, które dostawałam przez te pól roku w objęciach dzieci. I jak tu się nie rozczulić. Cały dzień zaganiani mijamy się w pośpiechu. Oni oglądają dzieła, których nie mało ja pracuje by te dzieła funkcjonowały :P trochę to dziwne, gdy jest się tak krótko razem i nie można usiąść spokojnie, nacieszyć się swa obecnością. Wyprowadza mnie to z równowagi, co nie daje się ukryć. Ja zawsze nie potrafiłam zachować się odpowiednio w takich sytuacjach i tym razem jest podobnie. Rozklejam się chyba trzy razy tego dnia. Cóż jak się będą teraz o mnie martwić, potem będą się modlić gorliwiej :P
I taki najpiękniejszy prezent z Polski. Msza w ojczystym języku. Jestem tylko ja i oni trzej. Na słowach Ojcze Nasz załamuje mi się głos. Tu właśnie płaczę po raz trzeci. Od pól roku nie modliłam się z innymi tymi słowami, najpiękniejszą modlitwą w najpiękniejszym języku:

Ojcze nasz, któryś jest w niebie
święć się imię Twoje
przyjdź królestwo Twoje
bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi
chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj
i odpuść nam nasze winy,
jako i my odpuszczamy naszym winowajcom
i nie wódź nas na pokuszenie
ale nas zbaw ode Złego.
Amen

Basen dla Secundarii


Takie moje przeszczęśliwe łobuzy. Jak co piątek..

Fiesta Don Bosco


Fiesta Don Bosco. Zaczyna się w kaplicy. To dobry wybór, przecież wszystkie dzieła salezjańskie tu właśnie mają swój początek. I od piosenki, którą nauczył nas brat Daniel o miłości do nas Don Bosco. Bardzo piękna w swej prostocie. I chyba taki był tez sam Don Bosco. Piękny w swej pracy z prostymi ludźmi.
To prawdziwe szczęście móc być tutaj w te święto. To jakby się było w sercu dzieła Don Bosco, w jego sercu. A to człowiek, dzięki któremu tu w zasadzie jestem. I odgrywam rolę kota w naszym teatrzyku dla dzieciaków. Jakby powiedział mój przyjaciel Przemek: Ale czad :D

Moja klasa



      Pierwszy raz wyjechałam między innymi ze swoją klasą nad ocean. Jej ale to urwisy. Druga klasa Secundarii. Uczę ich matematyki. Czasem zastanawiam się czy rozumieją moje śmieszne tłumaczenia. Potrafię być ostra, wyrzucać z klasy, nie zaliczać połowie sprawdzianów. Ale z nimi trzeba trzymać dyscyplinę albo przynajmniej próbować :) Ruben wiecznie robiący z siebie klauna, Joana zajmującą się wszystkim tylko nie lekcjami, Teresa, która nie pisze zadań gdy nie rozumie, Gerson postrach połowy dzieciaków z Wakacji chodzący wiecznie uśmiechnięty, Elvis i Victor- moje zdolne lenie, Gearsy, w której kocha się połowa chłopaków.. Taka moja klasa :)